.post img {max-width:XX% !important}

piątek, 29 maja 2015

Sylveco - krem brzozowy z betuliną, hit czy kit?

Cześć!


Jestem naprawdę zaskoczona, że tak późno zabrałam się za przedstawienie Wam opinii na temat tego kremu. Zwykle gdy już coś kupiłam, już po zaledwie kilku użyciach, a nawet wcześniej! nie mogłam się powstrzymać od tego, by podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami. W tym przypadku już widzę dno, a notka dopiero powstaje.






TO DOBRZE, CZY ŹLE?

SYLVECO - polska marka, dobra i tania. Dobre, niezaśmiecione składy, mnóstwo fajnych kosmetyków. Było i wciąż jest o nich głośno. Wieść o nich nadeszła do mnie z blogosfer ( a jakże! ). Długo nad nimi rozmyślałam, aż w koncu wpadł mi w ręce.

Od razu zaznaczam, że tak długa zwłoka z napisaniem recenzji wynika jedynie z mojego gapiostwa. Krem do twarzy jest dla mnie jak bielizna- nie potrafię bez niego funkcjonować. Codziennie przed snem MUSZĘ wklepać w twarz krem. Rutyna mnie pochłonęła, widuję go codziennie, a zapomniałam o nim!

O ile się nie mylę kremy w słoiczkach mają 30g. zaś te w butelce z pompką 50g. Kosztował mnie 22 złote, co uważam za dobrą cenę. Słoik znajduje się w kartonowym pudełeczku ( którego Wam nie pokażę, bo wyrzuciłam ) , na którym mamy czarno na białym z czego krem się składa, właściwości poszczególnych składników. Ładna szata graficzna, prosto, jasno, klasycznie i estetycznie. Po odkręceniu zobaczymy osłonkę, która chroni przed zabrudzeniem zakrętki i dostawaniem niepotrzebnych bakterii i tym podobnych do środka, do kremu.

Nie wiem czy każda wersja, ale brzoza z betuliną na samym wierzchu ma taki żółtawy nalot co jest jak najbardziej w porządku i nie wynika z wady produktu. Przyznam, że mi ten nalot bardzo podpasował, bo miałam wrażenie, że zawiera jeszcze więcej odżywczych składników.
Działanie
Krem na samym początku wywołał u mnie efekt WOW, skóra stała się odżywiona, nawilżona, miękka, jędrna, mniej zanieczyczona, ekstra wypielęgnowana. Po pewnym czasie skóra się przyzwyczaiła, ale i tak było dobrze. Przyznam, że mam go prawie rok ! więc mogę go ocenić w kategoriach pór roku.

WIOSNA ( początki stosowania ) - odżywienie, nawilżenie, rozjaśnienie przebarwień
5+ / 5

LATO - wszystko byłoby w porządku, ale nie poradził sobie zbyt dobrze z przesuszoną morskimi kąpielami oraz słońcem skórą
4- / 5

JESIEŃ - tak jak wiosna, może delikatnie gorzej wypadł
5 / 5

ZIMA - tutaj muszę przyznać też było bardzo OK, moja cera zimą jest bardzo kapryśna, najgorzej jest z nosem, z którego skóra schodzi całymi płatami. Tej zimytego nie było! Miewałam suchą skórę, ale dawałam radę, a kiedyś...szkoda gadać
5 - / 5

PODSUMOWUJĄC ? daję piątkę. Może słabą, ale piątkę

Krem ten nie zapycha, odżywia, nawilża na dość zadowalającym poziomie, nie uczula - z czym miałam spory problem, niestety.
Na jesień, wiosnę, gdy na skórę nie działa aż tyle złych czynników będzie bardzo dobry. W tych porach roku, gdy nasza cera jest trudna do ujarzmienia niestety może nie dać rady.  Wszystko oczywiście zależy od tego, w jakim stanie jest Wasza skóra i jakie ma wymagania. Jeśli jest bezproblemowa, lub tylko czasem coś jest nie tak krem może sprawdzić się przez cały rok. Ja z pewnością zainwestuję w dwa następne, jeden lekki na lato na codzień, drugi na lato/ jesien/ zimę o wiele cięższy, gdy moja skóra będzie potrzebowała więcej odżywienia i nawilżenia.


Dodam jeszcze, że kupiłam go na przełomie czerwca/ lipca 2014 i dopiero teraz sięgam dna. Prawie rok, codziennego stosowania, więc wydajność niesamowita!

Kupię ponownie? Możliwe, ale chę przetestowac lekkie kremy i któryś cięższy, w słoiczku. Mój wybór pewnie padnie na rokitnikowy, ale o tym i tak się dowiecie :)

A Wy, miałyście, co o nich sądzicie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz